poniedziałek, 7 lipca 2014

„Związki” seksualne

Generalnie, tak jak pisałem nie uważam abym kiedykolwiek "był w związku". Za to w przeszłości zdarzało mi się utrzymywać kilka trudnych do nazwania relacji z kobietami. Do dzisiaj nikt z rodziny lub znajomych o nich nie wie. Ostatnio przez przypadek dowiedziałem się, że jeden z moich wujków żartuje, że być może jestem gejem. Ten żart dobrze oddaje ile widzi moja rodzina. Na dziś nazwałbym te relacje kompromisami podjętymi, po to aby mieć seks. I niby miałem, tyle, że za każdym razem była myśl "w co ja się wpakowałem, po co mi to było, ostatni raz się spotykam, trzeba zakończyć tą nienormalną sytuację".
Biorąc pod uwagę mój zupełny brak umiejętności społecznych, to, że zupełnie nie umiem rozmawiać z dziewczynami, to, że nie chodzę na żadne imprezy, że nie umiem stworzyć nawet pozorów związku (bo tak naprawdę nie mam pojęcia jak on "powinien" wyglądać), a skończywszy na tym, że nigdy nie ukrywałem, że chodzi mi tylko seks, to sam się dziwę w jaki sposób udało mi się poznać kogokolwiek.

Z drugiej strony sam teraz nie wiem co jest bardziej frustrujące - brak seksu czy "efekty uboczne", które powstają podczas wchodzenia w relacje z ludźmi.

Relacji było łącznie trzy. W jednej (pierwsza jaką nawiązałem) sprawa była o tyle prosta, że ona była sporo starsza (32 lata, ja 19) i była mężatką. Toteż, tam nie było żadnych wątpliwości, że chodzi tylko o seks.

Druga relacja została rozpoczęta przez pewną dziewczynę, która studiowała na kierunku równoległym do mojego. Ja jej nie znałem, jedynie z widzenia. Zdobyła w jakiś sposób mój numer gg i zaczęła pisać do mnie. Po kilku dniach zaproponowała mi seks. Spotykaliśmy się co 2-4 tyg. Początkowo było jasno ustalone, że nie chcemy aby ktokolwiek o tym wiedział i chodzi nam tylko o seks. Z czasem to stawało się coraz trudniejsze. Zaczęła podchodzić do mnie na uczelni, trzymać mnie za rękę na ulicy (!), snuć wizje o dzieciach, ślubie, kiedyś nawet spytała czy ją kocham (!)... Prawie za każdym razem (a może i za każdym?) gdy u niej byłem postanawiałem, że to będzie ostatni raz. Myślałem wtedy - "w co ja się wpakowałem, po co mi to wszystko". Czasami mówiłem do niej wprost: "musi nastąpić kres tej nienormalnej sytuacji". Zakończyłem to gdy kiedyś zagroziła, że zadzwoni do mnie jeśli natychmiast nie odpisze jej na gg. A przecież uzgodniliśmy już kiedyś (przy okazji innego zdarzenia), że więcej do mnie nie zadzwoni. Napisałem wtedy, że kończę znajomość i zablokowałem jej numer. Spotykaliśmy się łącznie ok. dwa lata, czyli całkiem długo.

Trzecia znajomość to dziewczyna poznana na czacie. Tutaj sytuacja po części powtórzyła się, chociaż w mniejszej skali. Tutaj nałożył się jeszcze fakt, że ona cierpiała na przewlekłą i głęboką depresje. Często żaliła się, szczególnie na to, że "nikt jej nie chce". Mam wrażenie, że nie czerpała żadnej korzyści nawet z seksu. Miałem odczucia jakbym jej robił krzywdę. Czasami nagle zaczynała płakać i nie miałem pojęcia czemu i co mam wtedy zrobić. Kiedyś zaczęła płakać w czasie seksu... A ja nie chce nikomu robić przykrości, poza tym jestem zwolennikiem symetrycznych relacji. Zdaje sobie sprawę, że aby ktoś chciał ze mną utrzymywać znajomość ("dać mi coś") to musi sam mieć z tego jakieś korzyści ("wziąć coś ode mnie"). Nie widziałem jakie ona może mieć korzyści z tej relacji. W związku z powyższymi przestałem się z nią spotykać.

W tej chwili mija jakieś 3-4 lata odkąd nie byłem w żadnej relacji z kobietą. Nie licząc trzeciej relacji, w której było tylko kilka spotkań na przestrzeni 2 lat.

Głupio to wygląda, ale w ciągu całego życia miałem może 6 spotkań z jakąkolwiek dziewczyną sam na sam, na których nie było seksu. Z czego 2 spotkania to korepetycje, których udzielałem.

1 komentarz:

  1. Mnie to dziwi, bo mam po pobycie w psychiatryku zdiagnozowaną osobowość schizoidalną i nigdy nie byłem w związku, ani się nie całowałem itp. a mam 30 lat. I też nie zauważyłem będąc w szkole, na studiach czy w pracy, żebym jakiejś dziewczynie się spodobał, a ty tu napisałeś, że jakaś zdobyła twój numer i zaproponowała seks? Takie rzeczy się nie zdarzają, a co dopiero ludziom z os.

    OdpowiedzUsuń