środa, 9 lipca 2014

Religijność i uroczystości rodzinne


Bóstwa o nadludzkich cechach

Zauważyłem, że dużo ludzi na http://schizoids.net deklaruje się jako niewierzący. Generalnie ja również uważam się za ateistę. Jednak gdy ktoś podczas dyskusji "przyciśnie mnie do muru", to z braku argumentów potrafię przyznać, że jestem agnostykiem. Tak jest wygodniej.

Natomiast jeśli ktoś zapytałby mnie wprost "czy wg. mnie bóg istnieje", jak najbardziej odpowiedziałbym, że tak. Tyle, że w analogiczny sposób jak istnieje liczba jeden w matematyce, funkcja falowa w fizyce czy barwy ciepłe w malarstwie.
Innymi słowy jestem zdania, że to człowiek tworzył bogów, a nie odwrotnie. Natomiast moja postawa wobec ludzi wierzących jest neutralna. Wydaje mi się, że nawet na swój sposób rozumiem co ludziom może dawać religia. Zdaje sobie sprawę, że wiara może zaspokoić potrzebę poczucia przynależności do grupy społecznej, potrzebę bycia akceptowanym, dać poczucie celu i poczucie wspólnoty.

Ja albo nie mam takich potrzeb, albo realizuję je w inny sposób. Tak więc, w moim przypadku bóg staje się pojęciem nadmiarowym. Jeśli jakieś pojęcie jest nadmiarowe to lepiej je wyrzucić z modelu. Najprostsze modele są najlepsze.

Tolerancja

Obiektywnie patrząc nasze zwyczaje religijne to takie obrzędy voodoo, tyle że dostosowane do naszej kultury. Natomiast sama idea jest podobna - jakieś rytuały, jakieś wspólne pieśni itp. Mimo wszystko trochę dziwi mnie, że w XXI wieku nadal dzieją się takie rzeczy.
Z drugiej strony nie zraża mnie to. Myślę, że mam bardzo wysoki próg tolerancji na wszelkie dziwactwa. Toteż nie mam nic przeciwko istnieniu takim ludziom. Wbrew pozorom jestem całkiem przyjaźnie nastawiony do przyrody - łącznie z innymi ludźmi.

Dyskusja o wierze

Dyskusje na temat wiary bywają kłopotliwe. Moje doświadczenie jest takie, że lepiej jest ich unikać. Myślę, że związane jest to z faktem, iż ja ja odbieram religie na poziomie tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Identycznie odbieram święta. To sprawia, że trudno jest dyskutować z kimś, kto odbiera to na poziomie emocjonalnym lub jak to niektórzy mówią "duchowym" (cokolwiek to znaczy).
Na ogół trudno takich ludzi jest przekonać, że przyczyną ich wiary jest jedynie tradycja pokoleniowa przekazana im w dzieciństwie. A przecież jakby urodzili się gdzieś w Afryce to realizowaliby obrzędy voodoo czy inne lokalne tradycje.

Święta

Generalnie w moim domu jest zwyczaj obchodzenia wigilii i świąt wielkiej nocy. W sumie nie za bardzo to lubię, ale "uczestniczę" w wigilii czy "śniadaniu wielkanocnym". Zwykle przesiedzę tam ok. 1h i idę do domu. Najbardziej nie lubię momentu składania życzeń. Od lat mówię po prostu "wszystkiego najlepszego". Generalnie robię to tylko dla wygody, dzięki temu unikam potencjalnych
konfliktów i kłopotliwych komentarzy na mój temat.

Tradycja

Czasami zastanawiam się czy gdybym mieszkał sam i zależałoby to tylko ode mnie to czy obchodziłbym święta. Trudno powiedzieć. Być może spędziłbym ten dzień w jakiś szczególny sposób. Natomiast jeśli już, to nie było by to wydarzenie na poziomie religijnym, ale na poziomie tradycji. Tradycja to dziwna rzecz.

Uroczystości rodzinne

Tu jest już trochę inaczej. Z tego co pamiętam, to w "imprezach rodzinnych" przestałem uczestniczyć jakoś w 5-6 klasie. Za symboliczny moment uznaję wesele mojego wujka, na które postanowiłem nie pójść. Zostałem sam w domu. Miałem wtedy 11 lub 12 lat.

Od tamtego momentu nie uczestniczę w żadnych zdarzeniach rodzinnych, chyba, że nie uda mi się wykręcić. Generalnie nawet lubię te dni, bo wtedy mogę sam w spokoju i ciszy posiedzieć w domu.

Pamiętam jak moja siostra miała ślub w 2003-2005 roku. Dla zachowania pozorów postanowiłem pójść tylko na sam ślub. Po wyjściu z kościoła zacząłem już iść do domu i liczyłem, że i tak nikt nie zauważy. Niestety miałem pecha, bo trafiłem na jakąś daleką rodzinę. Wywiązała się dyskusja typu "no jak tak może być". Dla "świętego spokoju" wsiadłem z nimi w jakiś samochód, pojechałem na wesele, posiedziałem tam ok. 1h i wróciłem samemu do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz